Dzień 0: Warszawa – Kolonia – Paryż – St Nazaire
Sobota, 4 czerwca 2011
· Komentarze(0)
http://makingthematrix.wordpress.com/2011/06/04/dzien-0-warszawa-st-brevin
Wyjechaliśmy z Warszawy w piątek ok. 17:00, pociągiem EuroNight do Kolonii.
Do Kolonii dotarliśmy o 6:14. Trochę czasu kręciliśmy się po dworcu i okolicach. Potem zrobiłem kilka zdjęć katedry, która jest zaraz obok dworca i usiedliśmy na kawie w Starbucks. Pociąg do Paryża był o 8:40.
W Paryżu przejechaliśmy ok 7km ze stacji Nord do Montparnasse. Nie było zbyt dużo czasu na zwiedzanie, ale zabawa była świetna. Pojechać do Paryża po to by po prostu przemierzyć centrum rowerem jednego miejsca n drugie, a nie chodzić po muzeach – bardzo mi się podobało :)
Potem był TGV do St Nazaire i małe nieporozumienie z obsługą pociągu. Okazało się, ze na rower powinienem był wykupić rezerwację. Jak nie mam, a nie chcę wyrabiać biletu od nowa, która kosztuje dodatkowe 70€, to nie pojadę. W końcu po prostu wsiedliśmy do pociągu z rowerami i ponieważ było miejsce to konduktor sam nam pomógł przypiąć rowery do takich specjalnych pasów. O dodatkowej opłacie nawet nie wspomniał.
W St Nazaire przejechaliśmy jeszcze 14km, przez miasto i ten wieeelki most :) Zatrzymaliśmy się w St Brevin des Pins, na kempingu na którym nie było nikogo z obsługi, więc nie zapłaciliśmy.
Straty: lusterko rowerowe i dużo nerwów.
Wyjechaliśmy z Warszawy w piątek ok. 17:00, pociągiem EuroNight do Kolonii.
Do Kolonii dotarliśmy o 6:14. Trochę czasu kręciliśmy się po dworcu i okolicach. Potem zrobiłem kilka zdjęć katedry, która jest zaraz obok dworca i usiedliśmy na kawie w Starbucks. Pociąg do Paryża był o 8:40.
W Paryżu przejechaliśmy ok 7km ze stacji Nord do Montparnasse. Nie było zbyt dużo czasu na zwiedzanie, ale zabawa była świetna. Pojechać do Paryża po to by po prostu przemierzyć centrum rowerem jednego miejsca n drugie, a nie chodzić po muzeach – bardzo mi się podobało :)
Potem był TGV do St Nazaire i małe nieporozumienie z obsługą pociągu. Okazało się, ze na rower powinienem był wykupić rezerwację. Jak nie mam, a nie chcę wyrabiać biletu od nowa, która kosztuje dodatkowe 70€, to nie pojadę. W końcu po prostu wsiedliśmy do pociągu z rowerami i ponieważ było miejsce to konduktor sam nam pomógł przypiąć rowery do takich specjalnych pasów. O dodatkowej opłacie nawet nie wspomniał.
W St Nazaire przejechaliśmy jeszcze 14km, przez miasto i ten wieeelki most :) Zatrzymaliśmy się w St Brevin des Pins, na kempingu na którym nie było nikogo z obsługi, więc nie zapłaciliśmy.
Straty: lusterko rowerowe i dużo nerwów.